Obudziło mnie ciche brzdąkanie w struny. „Boże co to ma
być?” – przemknęło mi przez myśl. Przekręciłam się na bok i zakryłam głowę
poduszką. Nagle znajomy dźwięczny śmiech przerwał melodię i równocześnie wyrwał
mnie z drzemki. Otworzyłam szeroko oczy zastanawiając się czy aby na pewno nie
śpię. Chłopak siedział na ziemi opierając się o ścianę z gitarą na kolanach i „moich
Jego” ulubionych okularach. Niebieskich Ray-ban'ah. Uśmiechał się zawadiacko i
trochę prześmiewczo. Zapewne wyglądałam jak strach na wróble… albo gorzej.
- Niall! Miałeś nie przychodzić i nie robić dziwnych rzeczy
nad ranem! – warknęłam i obróciłam się w drugą stronę z frustracją. Zaśmiał się
i po chwili poczułam jak zwalił mi się na łóżko. Sprężynki lekko zakołysały
materacem pod nami. Chciał ściągnąć ze mnie poduszkę, ale walnęłam go w ramię.
- No Jamieee! Wstawaj leniu! – upierał się. Poczułam coś
zimnego na plecach. Znacznie niżej niż bym się spodziewała. Wrzasnęłam, daję
słowo, na pół okolicy, i wyskoczyłam z łóżka jak z procy.
- Horan idioto, ja Cię chyba zabiję!!! – patrzył na mnie
wielkimi oczami zupełnie oszołomiony moją reakcją, trzymając w ręku duży
metalowy wisiorek, który spowodował owy wrzask. Nie wytrzymałam długo patrząc
na wyraz jego twarzy. Wyglądał jak duża wersja Furby*. Wybuchłam niepohamowanym
śmiechem. Niall przyjął to z ulgą, ale wciąż wydawał się lekko zaskoczony.
Doczołgałam się do łóżka, kiedy on patrzył na mnie jak na chorą psychicznie.
Popatrzyłam na niego sądząc iż już przestałam się śmiać, ale potem znowu
zaczęłam chichotać.
- Jamie? – zmienił pozycję na siedzącą i złapał mnie za
ramiona. – Już? – upewnił się, kiedy uśmiechałam się ze łzami w oczach.
Pokiwałam powoli głową i wzięłam dwa głębokie oddechy.
- Czemu się nie śmiejesz? Ty się zawsze śmiejesz. –
powiedziałam opadając na łóżko. Wywrócił oczami westchnąwszy.
- Bo się denerwuję.
- Denerwujesz się bo jesteś w mojej sypialni? – spytałam
zaczepnie zerkając na Niego kątem oka. Ściągnął brwi z lekkim zmieszaniem.
- Nie no w zasadzie przebywanie w Twojej sypialni jest
całkiem przyjemne. Zielony odstresowuje. – wskazał na moje ściany w kolorze
jasnej świeżej trawy.
- Pff… Jesteś kompletnie aseksualny. – tym razem nie
wiedział co odpowiedzieć. Potrząsnął głową jakby chciał wyrzucić ze wspomnień
moje słowa. Zaczęłam się śmiać.
- No dobra… to czym się tak denerwujesz? – spytałam w końcu
wyjmując spod poduszki telefon i włączając aparat. Kiedy mówił wybierałam różne
ramki.
- No więc… To znaczy to nie był mój pomysł… - Czapka
mikołaja nie, jemioła nie, co to jakaś świąteczna edycja? Okulary nie… - Tylko
w zasadzie Mojego brata i tego no… - Serduszko..? niee. Małpka… DA FUCK?!
Dalej… - i w sumie zgłosił mnie do – gwiazdka! Nacisnęłam przycisk, żeby zrobić
zdjęcie, kiedy wypowiadał nazwę programu – X Factora. – podniosłam wzrok znad ekranu. Przypatrywał
mi się oczekując mojej reakcji.
- Ale nie masz tam zamiaru jechać beze mnie, prawda? - spytałam poważnie.
- Zwariowałaś?! Sam tam nie pojadę… - uśmiechnął się
niepewnie. Mój wrzask rozległ się po całym domu skutecznie budząc wszystkich
domowników. Rzuciłam się na chłopaka oplatając ramiona wokół jego szyi.
- AAA!!! Niall idioto tak się cieszę!!!
- Auuułaaa! – jęknął
- Co? – odsunęłam się żeby zobaczyć zbolały wyraz jego
twarzy.
- Chyba bębenki mi popękały. Jak tak dalej pójdzie to
ogłuchnę zanim zdążę wystąpić…
- Ej właśnie, kiedy to jest? – popatrzył na mnie spode łba.
- Nie wiesz kiedy zaczyna się X Factor? – walnął się otwarta
dłonią w czoło. – za miesiąc kochanie, za miesiąc – uśmiechnął się z
pobłażaniem.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz