środa, 14 listopada 2012

CHAPTER 3 Historia Angeli



Czym prędzej pojechaliśmy do mnie do domu. Po udanym występie Hazzie należał się pyszny obiadek. Weszliśmy do mojego domu i szybkim krokiem poszliśmy do kuchni. Moja mama zostawiła dla nas zapiekankę. Włożyłam ją do piekarnika żeby się odgrzała. 
-Mów co ci powiedzieli – Spojrzałam z ciekawością na chłopaka siadając obok niego na kanapie w salonie. –Jutro mamy być tam o 9 rano na selekcje. – Odpowiedział patrząc przed siebie. Selekcja.. jak to brzmi.. jakby szli na jakąs wojne. Ale nie w tym problem.
-Harry jutro jest szkoła. – Opuściłam głowę.
-Wiem, poproszę ciocię żeby pozwoliła ci nie iść. 
-No może ciebie posłucha. 
-Twoja mama mnie uwielbia, jasne że mnie posłucha. – Co prawda to prawda. Mama zawsze go faworyzowała, chociaż to ja jestem jej dzieckiem. Ale co się dziwić Harry był zawsze mały słodki, uśmiechnięty a ja tylko wrzeszczałam i płakałam. Zasmarkany bachor.  – Ej .. czujesz? – Harry zaczał marszczyć nos, wywąchując coś. Też zaczełam coś czuć. Oboje z Harrym w tym samym momencie spojrzeliśmy na siebie wybałuszając oczy i podnosząc się z kanapy.
-Zapiekanka! – Krzyknęliśmy i rzuciliśmy się na jej ratunek do kuchni . Harry otworzył piekarnik a ja w tym czasie wzięłam rękawice. Wyjęłam ją. Wszędzie było pełno dymu. Kaszleliśmy przy otwieraniu okien żeby wszystko wywietrzyć.
-Kucharką to ty nie będziesz. – Zaśmiał się gdy już wszystko ogarnęliśmy. Nałożył nam po porcji na talerz.
-Jak się już z tobą ożenię to ty będziesz gotować. – Zażartowałam jedząc. Zaśmiał się.
-My będziemy jeść w restauracjach albo gosposia będzie nam gotować . – Rzucił we mnie kawałkiem szynki. Spojrzałam na niego próbując zachować powagę. 
-Chyba sobie żartujesz. – Zawołałam i rzuciłam w niego makaronem wymazanym w kechupie. Co nie było najlepszym pomysłem. Znowu oberwałam i z naszego pysznego obiadku wyszła wojna na jedzenie. 
-To twoja wina.  – Wydukałam zeskrobując resztki makaronu z podłogi gdy już skończyliśmy się bawić i postanowiliśmy coś zjeść.
-Nie gadaj tyle, jak twoja mama to zobaczy to cię jutro nie puści na pewno . – Harry zmywał podłogę i psikał wszędzie perfumami żeby nie było czuć spalenizny. Gdy skończyliśmy rozwaliliśmy  się u mnie w pokoju na łóżku. Westchnęłam głęboko.
-Szczerze? – Przekręciłam głowę w stronę Harrego, który leżał z zamkniętymi oczami. – Ciesze się że przeszedłeś dalej . Super wgl nie do opisania. 
-Mhmm.. – Przeciągał. Leżał z zamkniętymi oczami, a prawą rękę położył na swojej klatce piersiowej. Oddychał spokojnie i głęboko.  
-Nie śpij! – Walnęłam w niego poduszką żeby go ocucić. 
-Nie zaczynaj. Chyba nie chcesz tym razem piór z poduszki zbierać ze swojego dywanu. – Oddał mi . Powinnam mu wygarnąć że dziewczyn się nie bije, ale sobie darowałam. No cóż przyzwyczaiłam się.  Nie żeby mnie bił, ale traktował mnie jak przyjaciółkę, wiedział że może sobie na to pozwolić. 
Leżeliśmy i gadaliśmy. Wbrew pozorom chłopcy to jeszcze więksi plotkarze niż dziewczyny. Cały czas komentował zachowanie ludzi w poczekalni jak siedzieliśmy w xFactorze, a potem Jurorów. Powinnam go zgłosić do jakiegoś konkursu plotkarskiego. 
Reszta dnia minęła nam strasznie szybko. Nawet nie zorientowałam się że jest już 21.  Harry właśnie wychodził do siebie do domu. Przed tym spytał się mojej mamy czy mogę z nim jutro pojechać. Jako że moja mama jest nim zauroczona i gdyby taty nie było to by wyszła za niego za mąż zgodziła się na wszystko co jej powiedział. 
-Bądź jutro u mnie koło 8, ok. ? – Spytał całując mnie na pożegnanie w policzek. Pokiwałam głową. – Na razie . – Dopowiedział i poszedł. Pomachałam za nim i zamknęłam za nim drzwi. 
Odwróciłam się gwałtownie i wpadłam na mame. 
-Uważaj troche. – Powiedziała przytulając mnie. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem  .
-Co cię wzięło że mnie tak przytulasz? – Spytałam delikatnie uświadamiając jej żeby mnie puściła. 
-No bo… Już niedługo się wyprowadzisz… zamieszkasz z Harrym …
-Z kim? – Spytałam śmiejąc się.
-Z Harrym. No przestań, myślisz że nie wiem jak on na ciebie patrzy ? 
-Mamo. Posłuchaj mnie bardzo uważnie. My jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. – Złożyłam ręce jakbym się modliła i zaczęłam nimi machać. Mama przewróciła oczami i założyła ręce na piersi kiwając głową. – No naprawdę. 
-Daj spokój, mnie nie oszukasz. Spędziłam z wami tyle czasu że wiem jak kiedyś na ciebie patrzył 2 lata temu a jak patrzy teraz. Po za tym wy jesteście nie rozłączni, nie potraficie wytrzymać bez siebie godziny. – Powiedziała i wbiła mnie tymi słowami w podłogę. Rozszerzyłam oczy i patrzyłam jak oddala się do kuchni. Phi.. Ona chyba żartuje. To nie możliwe żebyśmy byli od siebie uzależnieni. Myślałam o tym i pobiegłam na górę do mojego pokoju.
-Zaraz zadzwonie do Harrego i powiem mu co moja mama wymyśliła. – Wyciągnęłam z kieszeni telefon i już wykręcałam numer.. –Nie stop .- Odłożyłam go na bok. Ona właśnie o tym mówiła. Naprawdę nie możemy bez siebie wytrzymać. UZALEŻNIENIE OD SIEBIE. 
Myślałam o tym przez cały wieczór aż w końcu zasnęłam.

poniedziałek, 12 listopada 2012

HISTORIA JAMIE Chapter 2


~MIESIĄC PÓŹNIEJ~
Oglądałam jakiś kretyński film, który puściła obsługa. Nawet nie chcę wiedzieć jak się nazywał. W każdym razie Niall spał. On spał, a ja od ponad doby nie mogłam zmrużyć oka! Miałam ochotę wrzasnąć mu do ucha. Poczułam Jego głowę na ramieniu. Uniosłam je gwałtownie do góry. Zdziwiony o mało nie wstał z miejsca, otwierając szeroko oczy.
- Co jest?! – przestraszył się.
- Nic! Nie pokładaj się na mnie z łaski Swojej. – wyglądał jakby kamień spadł mu z serca. Odetchnął głęboko.
- Boże, nie spadamy. – szepnął.
- Nie denerwuj mnie. – warknęłam. Czułam ciężkość powiek, ale nie potrafiłam usnąć.
Popatrzył na mnie lekko rozkojarzony.
- Coś zrobiłem? – spytał opierając się o fotel, ze spokojem.
Pokręciłam przecząco głową. Czułam na sobie Jego wzrok, więc w końcu odwróciłam się do Niego twarzą w twarz.
- Czy Ty się w ogóle nie denerwujesz? – spytałam lekko poirytowana.
- Bardzo. – powiedział.
- To jakim cudem w ogóle tego po Tobie nie widać?! Śpisz sobie smacznie, normalnie się odżywiasz, śmiejesz, co z Tobą jest nie tak?! – zapytałam z pretensją.
Uniósł lewą brew.
- Pytanie powinno brzmieć, co z Tobą jest nie tak… - uśmiechnął się zaczepnie.
Zmrużyłam oczy.
- Zadaję się z Tobą. – syknęłam i zakładając ręce, odwróciłam się z powrotem do telewizora.
Po mniej więcej pięciu sekundach doszedł mnie Jego śmiech. On miał jakiś opóźniony zapłon. Starałam się powstrzymać grymas pojawiający się na mojej twarzy, ale jak miałam to zrobić? To było takie zaraźliwe.
W końcu zaczęłam chichotać bo Jego mina była rozbrajająca. Jego włosy wyglądały jak nieudane gniazdo jakiegoś ptaszka, oczy pasowały do narkomana z naprawdę dobrym dilerem, a uśmiech był idealny. Jeszcze te Jego krzywe zęby jakby nie umiał jeździć na deskorolce i walnął nimi prosto w rampę. O dziwo było w tym coś urokliwego. Jednak w tamtym momencie trzymałam się za brzuch zwijając ze śmiechu.
~*~
- Boże  przecież ja nie przejdę. – powiedział wpatrując się tępo w drzwi. Powtarzał tak od ponad godziny. – Nie dam rady. CO ja tu robię?! To nie..
- Niall! – położyłam mu ręce na ramionach żeby odwrócił się do mnie twarzą w twarz. Uderzyła mnie wyrazistość Jego morskich oczu. Starałam się w nich nie utonąć. – Zrozum. Śpiewasz ślicznie. Jesteś świetny. Ludzie Cię uwielbiają. Po prostu bądź sobą i wszystko będzie OK, rozumiesz? – patrzył na mnie cały czas tak samo. Z lekko ściągniętymi brwiami i wyraźnym zdenerwowaniem. Zbyt długo mi nie odpowiadał – Niall? – mrugnął.
- Masz coś do jedzenia? – spytał zaglądając mi głęboko w oczy. O mało nie parsknęłam mu śmiechem w twarz. Zacisnęłam zęby i wyjęłam z torby kanapkę, cukierki i czekoladę. Niemal wyrwał mi z ręki paczkę dumli. (Zadaję się z psychopatą. Nie mam pytań.) Otworzył i zrobił najdziwniejszą rzecz jaką w życiu widziałam. Dał mi wziąć cuksa pierwszej. Przez kilka sekund patrzyłam na Niego zastanawiając się czy aby na pewno powinien tam wychodzić. Dotknęłam Jego czoła, ale gorączki nie miał. Kątem oka dostrzegłam siedzącą po Jego drugiej stronie dziewczynę. Rozmawiała z jakimś chłopakiem w lokach i zielonych oczach. „Ludzie Cię słuchają” – usłyszałam dźwięczny głosik blondynki. Odwróciłam się do torby żeby schować resztę słodyczy.
- Harry Styles proszony na scenę. – kiedy podniosłam głowę, okazało się że owy chłopak został właśnie wywołany. Harry Styles? Dobre nazwisko.
- Ej Horan? – pyknęłam go w ramię. Odwrócił się z wielką nonszalancją kopiąc mnie w kostkę. Syknęłam i zaczęłam chichotać, kiedy spanikowany klęknął przede mną żeby sprawdzić czy nic nie zrobił.
- Boże przepraszam! Nie chciałem! Jezu przecież ty masz chore kostki…
- Wstawaj z tej podłogi idioto! – powiedziałam głośniejszym szeptem. – nic się nie stało. - Usiadł sobie obok mnie i pyta:
- No to co chciałaś?
- Chcę autograf. – przez sekundę miałam wrażenie że naprawdę pomyślał że go właśnie o to poprosiłam. Uchylił lekko usta w zaskoczeniu. Prychnęłam śmiechem.
- Ale Ty jesteś głupi!
- Nie głupi! Niewyspany! – zawstydził się i zarumienił po czym przytulił do mnie chowając głowę w moim kapturze. – Ja nie przejdę… - zaczął znowu i daję słowo słyszałam w Jego głosie łzy.
- Niall no coś Ty zwariowałeś? – Uniosłam Jego głowę. – Jesteś najlepszym gościem jakiego dane mi było spotkać. No przestań! – zaśmiałam się bo uśmiechnął się jak ostatni idiota, a po jego policzku spłynęła łza. Każde kolejne przesłuchanie ciągnęło się w nieskończoność, ale tamten chłopak wyszedł wyjątkowo szybko. Usłyszeliśmy głośny wrzask „(…) Było niesamowite!!!”
- Pan Niall Horan?! –  nie zdążyłam nawet wyśmiać tej wariatki. Niall wyglądał jak ostatnia sierota, więc musiałam go na siłę zaciągać na salę. Oczywiście musiał wpaść prosto na ową dziewczynę. W środku wszystko było… szaro-niebieskie. Nie mogłam się na niczym skupić. Trochę dalej schody i kurtyna.
- Witaj Niall. –prezenter uśmiechnął się do chłopaka. – Zdenerwowany?
- Mogę się wycofać? – idiota.
- Ty już lepiej wchodź!!! – popchnęłam go. Odwrócił się na chwilę. – Kocham Cię! – uśmiechnęłam się. Nagle w Jego oczach błysnęła pewność siebie. Odwzajemnił uśmiech i w rytmach „baby”(mój kochany Belieber) wszedł śmiało na scenę. Śpiewał idealnie. Zaparło mi dech w piersiach. Na scenie w ogóle nie było po nim widać zdenerwowania. Jakby się urodził żeby występować.  Moje serce zatrzymało się dopiero w momencie kiedy tamta zdzira powiedziała „nie”. NIE?! Czy Ona jest głucha?!! To nie mogło się tak skończyć. Louis: „tak”. No Katy Perry? Może kupię Twoją płytę? BŁAGAM… „Przechodzisz”! Czułam jak to słowo zmienia moje życie. Zaczęłam się tak wydzierać i śmiać , że już nic za bardzo później nie pamiętam. Tylko jak Niall całował mnie po policzkach i piszczał jak mała panienka.

czwartek, 8 listopada 2012

"HISTORIA ANGELI" Chapter 2


~MIESIĄC PÓŹNIEJ~

Wstałam dzisiaj około 4 rano! Nie mogłam spać bo Harry cały czas łaził po pokoju. Całą noc! Nucił sobie, śpiewał. Siadał na podłodze i zaczynał śmiać się do samego siebie bujając się w przód i w tył. Potem zaczął gadać do siebie, raz, że da rade, a zaraz ryczał, że jednak nie. Wierciłam się na łóżku co jakiś czas upominając go, że tu jestem i w przeciwieństwie do niego chciałabym się chociaż zdrzemnąć. Nic nie działało..
-Harry, błagam, uspokój się wreszcie! Widzisz że próbuję spać.- Usiadłam na łóżku podążając wzrokiem za nim kiedy chodził w tą i z powrotem po swoim pokoju. Nie no nie wytrzymam z nim psychicznie już.
-Cały czas tylko narzekasz. Pocieszyłabyś mnie, a nie. – Oburzony usiadł z hukiem na łóżku. Zaczęłam się śmiać. Wyglądał jak pokrzywdzone dziecko co nie dostało samochodziku do zabawy. Haha słodko.
-Chodź tu. – Powiedziałam rozkładając szeroko ręcę. Harry wtulił się we mnie. Jak dawno go tak nie przytulałam. Tęskniłam za tym. –Słuchaj. Jesteś zajebisty! Masz talent, każdy ci to mówi! Dobrze o tym wiesz. Dasz radę, uda ci się wierze w ciebie. – Powiedziałam bawiąc się jego perfekcyjnymi loczkami.
-Tylko pamiętaj masz cały czas stać za sceną i trzymać za mnie kciuki. Rozumiesz? – Pogroził mi palcem i uśmiechnął się. Zaśmiałam się głośno, puściłam go i walnęłam się na łóżko.
-Obiecuję!

-Zaraz się posikam! – Harry z podekscytowania nawet nie panował nad tym co mówił, gdzie to mówi. Szczególnie gdy siedzieliśmy w poczekalni z innymi uczestnikami .
-Ludzie cię słuchają. Ogar. – Dźgnęłam go łokciem w brzuch i odwróciłam się sprawdzić czy nikt nie patrzy. Jaką wioche mi robi no.. Wtedy zobaczyłam uroczego blondyna, który siedział tuż obok mnie. Miał cudne niebieskie oczy i był słodszy niż mały szczeniaczek. Jeju jakie porównanie. Wykrzywił usta co chyba miało być podobne do uśmiechu, odwzajemniłam go ale nie wiem czy nie chciał po prostu udawać złego żebym nie gapiła się na niego.  Wolałabym żeby to była ta pierwsza opcja.
-Słuchasz mnie? – Teraz to ja dostałam z łokcia. Mógłbyś trochę delikatniej chyba że chciałeś mi żebra połamać…
-Przepraszam. A co mówiłeś? – Odwróciłam się do niego i wgapiałam.
-Żebyś mnie przytuliła.- O znowu słodziak. Taki słodki, bezbronny Harry. Możesz już taki zostać? Nie będę miała wtedy przez ciebie żadnych problemów. Proszę Cię będę grzeczna. Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. – A tak na serio, to chciałem żebyś mi jeszcze raz powiedziała że jestem zajebisty .- Podniósł głowe i się wyszczerzył.
-Jak ja cię nienawidzę – Odepchnęłam go od siebie. Zaśmiał się a ja walnęłam go w ramie.
-Harry Styles proszony na scene. – Usłyszeliśmy przez głośnik wiszący nad wielkimi drzwiami. Spojrzałam na Harrego. Oczy o mało mu z orbit nie wypadły. Pomachałam mu ręką przed oczami.
-Jesteś tam?! No idź!
-Chodź ze mną. – Powiedział proszącym głosem wstając z krzesła. Widział łzy w jego oczach. Mam nadzieję że to ze szczęścia.
-No idę. – Dołączyłam do niego i oboje poszliśmy do wielkich czerwonych drzwi. Otworzyłam je bo Harry stanął przed nimi i rozdziawił buzie. No tak spodziewałam się tego.
-Harry bo zaraz odpadniesz bo nie przyszedłeś! – Tylko to go mogło ruszyć. I miałam rację. Odetchnął i przeszedł obok mnie.
-Hej dzieciaki. To ty jesteś Harry Styles? – Powiedział do nas jeden z prowadzących kiedy doszliśmy do sceny. Harry pokiwał głową.  Prowadzący dał mu mikrofon z uśmiechem.
-To na szczęście. – Zasadził mu kopniaka. Harry odwrócił się do mnie. Puściłam do niego oczko.
-No idź lamusie, dasz rade. – Założyłam ręcę na siebie. I pokazałam że trzymam kciuki.
-Zawsze wiedziałaś jak mi pomóc. – Uśmiechnął się i wyszedł na scenę. Pomachałam mu jak na mnie spojrzał. Patrzyłam potem na mały telewizorek w którym było go widać. Jurorzy go polubili. Zaśpiewał. Jedyne co nasuwa mi się na usta to wielkie WOW dużo bardziej wole jego wykonanie Isn’t she lovely niż oryginał. Przepraszam.  PRZESZEDŁ!
Można powiedzieć że spokojnie zszedł ze sceny.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – Wydarł mi się do ucha i uniósł mnie do góry ściskając i kręcąc się w kółko. Prezenterzy zaczęli klaskać i życzyli powodzenia w dalszej części programu.
-Jeszcze raz mi powiesz że jesteś beznadziejny! To było niesamowite!! – Krzyknęłam! Nie zdałam sobie sprawy że właśnie przeszliśmy z powrotem przez wielkie czerwone drzwi i zrobiłam z siebie debilkę wrzeszcząc na cały hol. Harry postawił mnie na ziemi i spojrzał na mnie wzrokiem typu „jesteś głupia, zrobiłaś mi wioche ale i tak cie kocham”  . Odwróciłam się mając szczerą nadzieję że nic się nie stało i nawet nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Tak.. to tylko nadzieja . A co zobaczyłam ? Wszyscy którzy tam byli patrzyli się na mnie jak na jakąś wariatkę z psychiatryka. Jakby ktoś się chociaż śmiał ale nie, słychać było tylko świerszcze.
-Ahihihi chodźmy stąd. – Powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Widziałam że prawie nie wybuchnąć śmiechem. Nabrzmiały mu policzki a oczy zrobił jak u chińczyka. Przewróciłam oczami i chwyciłam go mocno za nadgarstek.  Odwróciłam się i niestety na moje nieszczęście zrobiłam z siebie jeszcze większego frajera. Wpadłam na jakiegoś gościa. Nawet nie chciałam podnosić wzroku żeby spojrzeć kim jest tajemniczy chłopak, którego prawie nie zabiłam moim cielskiem.
-Przepraszam . –Wydukałam i wybiegłam ciągnąc za sobą Harrego przed budynek.


poniedziałek, 5 listopada 2012

HISTORIA JAMIE chapter I


Obudziło mnie ciche brzdąkanie w struny. „Boże co to ma być?” – przemknęło mi przez myśl. Przekręciłam się na bok i zakryłam głowę poduszką. Nagle znajomy dźwięczny śmiech przerwał melodię i równocześnie wyrwał mnie z drzemki. Otworzyłam szeroko oczy zastanawiając się czy aby na pewno nie śpię. Chłopak siedział na ziemi opierając się o ścianę z gitarą na kolanach i „moich Jego” ulubionych okularach. Niebieskich Ray-ban'ah. Uśmiechał się zawadiacko i trochę prześmiewczo. Zapewne wyglądałam jak strach na wróble… albo gorzej. 
- Niall! Miałeś nie przychodzić i nie robić dziwnych rzeczy nad ranem! – warknęłam i obróciłam się w drugą stronę z frustracją. Zaśmiał się i po chwili poczułam jak zwalił mi się na łóżko. Sprężynki lekko zakołysały materacem pod nami. Chciał ściągnąć ze mnie poduszkę, ale walnęłam go w ramię.
- No Jamieee! Wstawaj leniu! – upierał się. Poczułam coś zimnego na plecach. Znacznie niżej niż bym się spodziewała. Wrzasnęłam, daję słowo, na pół okolicy, i wyskoczyłam z łóżka jak z procy.
- Horan idioto, ja Cię chyba zabiję!!! – patrzył na mnie wielkimi oczami zupełnie oszołomiony moją reakcją, trzymając w ręku duży metalowy wisiorek, który spowodował owy wrzask. Nie wytrzymałam długo patrząc na wyraz jego twarzy. Wyglądał jak duża wersja Furby*. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Niall przyjął to z ulgą, ale wciąż wydawał się lekko zaskoczony. Doczołgałam się do łóżka, kiedy on patrzył na mnie jak na chorą psychicznie. Popatrzyłam na niego sądząc iż już przestałam się śmiać, ale potem znowu zaczęłam chichotać.
- Jamie? – zmienił pozycję na siedzącą i złapał mnie za ramiona. – Już? – upewnił się, kiedy uśmiechałam się ze łzami w oczach. Pokiwałam powoli głową i wzięłam dwa głębokie oddechy.
- Czemu się nie śmiejesz? Ty się zawsze śmiejesz. – powiedziałam opadając na łóżko. Wywrócił oczami westchnąwszy.
- Bo się denerwuję.
- Denerwujesz się bo jesteś w mojej sypialni? – spytałam zaczepnie zerkając na Niego kątem oka. Ściągnął brwi z lekkim zmieszaniem.
- Nie no w zasadzie przebywanie w Twojej sypialni jest całkiem przyjemne. Zielony odstresowuje. – wskazał na moje ściany w kolorze jasnej świeżej trawy.
- Pff… Jesteś kompletnie aseksualny. – tym razem nie wiedział co odpowiedzieć. Potrząsnął głową jakby chciał wyrzucić ze wspomnień moje słowa. Zaczęłam się śmiać.
- No dobra… to czym się tak denerwujesz? – spytałam w końcu wyjmując spod poduszki telefon i włączając aparat. Kiedy mówił wybierałam różne ramki.
- No więc… To znaczy to nie był mój pomysł… - Czapka mikołaja nie, jemioła nie, co to jakaś świąteczna edycja? Okulary nie… - Tylko w zasadzie Mojego brata i tego no… - Serduszko..? niee. Małpka… DA FUCK?! Dalej… - i w sumie zgłosił mnie do – gwiazdka! Nacisnęłam przycisk, żeby zrobić zdjęcie, kiedy wypowiadał nazwę programu – X Factora.  – podniosłam wzrok znad ekranu. Przypatrywał mi się oczekując mojej reakcji.
- Ale nie masz tam zamiaru jechać beze mnie, prawda?  - spytałam poważnie.
- Zwariowałaś?! Sam tam nie pojadę… - uśmiechnął się niepewnie. Mój wrzask rozległ się po całym domu skutecznie budząc wszystkich domowników. Rzuciłam się na chłopaka oplatając ramiona wokół jego szyi.
- AAA!!! Niall idioto tak się cieszę!!!
- Auuułaaa! – jęknął
- Co? – odsunęłam się żeby zobaczyć zbolały wyraz jego twarzy.
- Chyba bębenki mi popękały. Jak tak dalej pójdzie to ogłuchnę zanim zdążę wystąpić…
- Ej właśnie, kiedy to jest? – popatrzył na mnie spode łba.
- Nie wiesz kiedy zaczyna się X Factor? – walnął się otwarta dłonią w czoło. – za miesiąc kochanie, za miesiąc – uśmiechnął się z pobłażaniem.

"HISTORIA ANGELI" Chapter 1


-Złaź ze mnie pacanie! - Krzyknęłam na cały głos. Harry tylko się ze mnie zaśmiał i przeciągnął się po mnie na drugi koniec łóżka. Ja go chyba kiedyś zabije. Albo zabije mame że wpuszcza go do nas do domu kiedy tylko on chce.
-No wstawaj już bo się przez ciebie znowu spóźnimy! – Zaczął się przeciągać po mnie w drugą stronę, z chamskim uśmieszkiem. ZABIJE GO!
-Posłuchaj mnie kochanie ty moje. – Powiedziałam jeszcze łagodnym głosem..JESZCZE..
-Ale słucham cię skarbie. – Zatrzymał się w połowie mnie.
-JEŚLI ZARAZ ZE MNIE NIE ZEJDZIESZ OBIECUJĘ CI ŻE ŚCIĄGNĘ CI GACIE NA STOŁÓWCE! – Wrzasnęłam zrzucając go z siebie. Wylądował prosto na podłodze. Chwyciłam poduszkę i cisnęłam nią w niego. – Zawsze musisz mnie budzić rano . Wiedz że cię nienawidze. – Opadłam bezwładnie.
-Jak bym cię nie budził to kto by ci robił te twoje ulubione naleśniki z Toffi na śniadanie? – Spytał pomagając mi wstać. Zaczęłam się śmiać.
-A teraz mi je robisz?
-No pewnie, robie je lepiej niż twoja mama! – Też zaczął się śmiać. No ciekawe bardzo ciekawe.  – Ale jak się nie pospieszysz to ci je  zjem. – Puścił moją rękę i poleciał biegiem na dół. Biedny myślał że go nie dogonię. Oh jak się przeliczył. Dołączyłam do niego na schodach. Popchnął mnie i zaczął tarasować mi drogę. No i niestety udało mu się dolecieć do kuchni pierwszemu. Chwycił z blatu talerz z dwoma naleśnikami i zaczął z nim uciekać.
-Buahahahaaa! – Śmiał się. Boże co za kochany idiota.
-No halo! Bo się spóźnimy! – Krzyknęłam.
-No i o to mi chodziło! Angela błagam cię bądź chodź raz niegrzeczną dziewczynką i zerwij się ze mną ze szkoły.
-Nie..
-Pójdziemy na twoje ulubione pistacjowe loodyyyy! – Przerwał mi. Doskonale wiedział że jestem uzależniona od tych lodów. Jak ja go nienawidze! Mmmm
-Jeju no dobra ale daj mi zjeść. – Podeszłam do niego. Poczochrał mi włosy i podał talerz z pysznymi naleśnikami polanymi Toffi. Mamo kocham cię i wybaczam ci to że wpuściłaś tu tego idiote.
-Masz. – Podałam mu talerz i oddałam swojego jednego naleśnika.
-Dzięki. Wiem że się odchudzasz, chociaż nie masz z czego.- Mruknął pod nosem. Tak jasne..
-Nie widziałeś mojego brzucha!
-Pewna jesteś? – Zaśmiał się cwaniacko. Skarciłam go wzrokiem zapychając buzię naleśnikiem. No chyba mnie nie rozbierał kiedy spałam. Haha
-Tak słodko wyglądasz kiedy się denerwujesz, ale nie musisz wymazywać ust tofii żebym chciał cię pocałować. Wystarczy poprosić skarbie. – Poruszył zabawnie brwiami. Przewróciłam oczami, udając że mnie to wcale nie obchodzi i dałam mu muke w ramie, a on zaśmiał się jeszcze głośniej.
A tak serio ? Naprawdę by mnie pocałował ? O Boże, marzę o tym odkąd pamiętam. DREAMS COME TRUE ? OFC Not..  No ale.. Chce, chce? CHCEEE..
-Nie gadaj tyle debilu tylko jedz. Pamiętasz co mi obiecałeś? Na lody idziemy. – Mówiłam odstawiając mój talerz do zmywarki. Za 3 sec on zrobił to samo.
-Ale ty stawiasz.- Wytarł rękawem buzie. Fuu jaka małpaa..

Wyszliśmy ode mnie i skierowaliśmy się w stronę naszego ulubionego parku. Po drodzę do niego była moja ulubiona cukiernia i tylko w niej były moje ulubione lody….

-Co?! Jak to nie ma?! Na pewno ma pani jakieś na zapleczu! – Wydzierałam się w twarz kasjerce kiedy ta uświadamiała mnie że moje ukochane,pistacjowe,najlepsze,puszyste,jedyne takie w całej okolicy się skończyły!
-Ogarnij się… - Harry walnął mnie z łokcia w brzuch. – Przepraszam za nią. Nie jadła od miesiąca. – Pokiwał głową do sprzedawczyni. Wybałuszyła oczy, prawie jej z orbitek wypadły. –Znaczy lodów oczywiście, hehe.
-Niech pani sprawdzi! – Kolejny raz nie wytrzymałam. Harry zatkał mi buzię ręką i zamówił dla siebie lody „sorbet jabłkowy” a dla mnie „miodowe” . To były drugie moje ulubione.

-Zawsze mi wieś robisz. – Zaśmiał się gdy wyszliśmy z cukierni i dał mi mojego loda.  Zrobiłam smutną minę i nic nie powiedziałam. – Nie wiem jak ty możesz to jeść, fuj za słodkie.
-Pycha! – Spojrzałam na niego i zatrzymałam się.- Masz liza! – Przybliżyłam mu loda do ust. Wziął dziaba i widać było że mu smakują. Tak ! Nasze ulubione looo…
-Mówiłem… Ohyda! – Taak, jesteśmy tacy podobni do siebie że to aż zabija..

Przechodziliśmy przez park, aż doszliśmy do miejsca gdzie zawsze siadamy. Mała ławeczka pod drzewkiem a przed nami mały staw z kaczuszkami.
-O miałem ci coś powiedzieć.
-Co ? –Spytałam wyrzucając do kosza chusteczkę od wafelka po lodzie.
-Tylko się nie śmiej.
-Skądże znowu.
-Za miesiąc idę do xFactor’a. Wezmę udział i będę śpiewał. To może być moja szansa. – Wow. Nie spodziewałam się. Mówił o tym już od dawna ale myślałam że żartuje.
-Ej ale jak już będziesz słowny to pamiętaj że masz mnie pilnować żebym ci nie uciekła i zajmuję miejsce wszędzie gdzie jesteś ja jestem. Kapujesz?  - Nie chciałam żeby mnie zostawił jak mu się uda. Co pewnie i tak jest nie możliwe. Harry uśmiechnął się do mnie tymi swoimi śnieżnobiałymi ząbkami i przytulił mocno do siebie.
-Mojej najlepszej kumpeli nigdy nie zostawie. Będę cię wszędzie zabierał ze sobą.

niedziela, 4 listopada 2012

Prolog.


Wierzycie w przyjaźń damsko-męsko? A no właśnie. My też byśmy nie wierzyły gdyby to właśnie nie chłopcy byli naszymi przyjaciółmi. Wszystko zaczęło się kiedy byłyśmy bardzo małe. Co prawda nie znałyśmy się wtedy choć nasze historie tak bardzo były podobne do siebie. Dwójka zwyczajnych przyjaciół która nie może nawet godziny wytrzymać bez siebie. Na pewno znacie to uczucie. Każdy ma swojego małego lub dużego przyjaciela. Może to być nawet wisiorek ale nigdzie się bez niego nie ruszasz.
Tak tez było z nami. Kompletnie nie umiałyśmy się rozstać z naszymi przyjaciólmi. No bo jak można zostawić swoje cale szczęście? Cały świat? Zycie bez nich nie było by tak cudowne jak jest z nimi. To oni dają nam wsparcie i podtrzymują nasze skrzydła kiedy nie możemy już wyżej polecieć. Nigdy nie pozwalają nam upaść.
Wroćmy do wątku przyjaźni damsko-męskiej? Uwaąacie ze da się tak ? Bez żadnych uczuć? Emocji? My tez nie wiedziałysmy. Nie wiedziałysmy co dzieje się z nami i jak bardzo wszystko się zmieniło. Każdy kolor, zapach i smak. Zupełnie jak poznanie nowego całkiem innego świata tak bardzo odbiegającego od rzeczywistości. Beztroskiego, prostego miejsca gdzie wszystko jest latwe jak w bajkach.
Czy aby na pewno nie będzie żadnych problemow? Nowe uczucia. Nowe emocje trudne do przezwyciężenia. Wszystko stanie sie inne. Predzej czy pózniej ktoreś się zakocha.

BOHATEROWIE.

Zacznijmy razem od początku
Plan I :

Angela Rosati 

 Nastolatka, której jedynym powodem do życia jest jej najlepszy na świecie przyjaciel Harry Styles. Zrobiliby dla siebie wszystko. Znają się od dzieciństwa, odkąd tylko pamiętają. Razem się wychowali i mają wspólne wspomnienia.  Dziewczyna jest dość wysoką, szczupłą blondynką o długich włosach i o delikatnych rysach twarzy. Jej marzeniem jest zostać fotomodelką. Jest miła, szalona i otwarta na nowe znajomości dlatego jest jedną z najbardziej lubianych dziewczyn w szkole.

Jamie Ryan

 Każdą wolną chwilę spędzają razem ze swoim najlepszym przyjacielem Niallem. Jest otwartą osobą z dość ironicznym poczuciem humoru. Pomimo specyficznych uwag wciąż jest bardzo miłą osobą. Jej delikatna osobowość powoduje że wyjątkowo łatwo ją zranić. Niższa od przyjaciela o prawie 5 cm o niebiańskich oczach i słodkich dołeczkach wyróżnia się charakterystyczną urodą, którą dopełniają pełne różane usta i ciemne gęste włosy.

Harry Edward Styles

Chodzi do jednej ze szkół w Londynie. Mieszka dwa domy dalej od swojej najlepszej przyjaciółki która jest
dla niego całym światem i szczęściem.
Bardzo pewny siebie chłopak, ale za razem wrażliwy i ciepły. Nigdy nie zrobiłby
komuś przykrości, a już na pewno nie najważniejszej dziewczynie w swoim życiu.
Do pewnego momentu nie był osobą wyróżniającą się z tłumu. Ma wiele przyjaciół na których on jak i oni 
mogą zawsze polegać. Opiekuńczy,troskliwy, wygadany, jedyny taki flirciarz.

Niall James Horan

Niewysoki nastolatek. Gęste ciemne włosy farbuje na jasny blond. Uroku dodają mu wyjątkowo wyraziste oczy w morskim kolorze, otoczone wachlarzem jasnych rzęs. Wiecznie rumiane policzki i krzywe zęby odejmują mu wieku. Ludzi urzeka Jego nieśmiałość i niewinność. Naprawdę wyluzowany czuje się tylko wtedy gdy znajduje się przy odpowiednich osobach. Bez słów rozumieją się ze swoją przyjaciółką Jamie. Kiedy ją widzi na jego twarzy zawsze pojawia się wesoły uśmiech, a oczy błyszczą z radości.

II Plan :

 Liam Payne, Louise Tomlinson i Zayn Malik