Czym prędzej pojechaliśmy do mnie do domu. Po udanym występie Hazzie należał się pyszny obiadek. Weszliśmy do mojego domu i szybkim krokiem poszliśmy do kuchni. Moja mama zostawiła dla nas zapiekankę. Włożyłam ją do piekarnika żeby się odgrzała.
-Mów co ci powiedzieli – Spojrzałam z ciekawością na chłopaka siadając obok niego na kanapie w salonie. –Jutro mamy być tam o 9 rano na selekcje. – Odpowiedział patrząc przed siebie. Selekcja.. jak to brzmi.. jakby szli na jakąs wojne. Ale nie w tym problem.
-Harry jutro jest szkoła. – Opuściłam głowę.
-Wiem, poproszę ciocię żeby pozwoliła ci nie iść.
-No może ciebie posłucha.
-Twoja mama mnie uwielbia, jasne że mnie posłucha. – Co prawda to prawda. Mama zawsze go faworyzowała, chociaż to ja jestem jej dzieckiem. Ale co się dziwić Harry był zawsze mały słodki, uśmiechnięty a ja tylko wrzeszczałam i płakałam. Zasmarkany bachor. – Ej .. czujesz? – Harry zaczał marszczyć nos, wywąchując coś. Też zaczełam coś czuć. Oboje z Harrym w tym samym momencie spojrzeliśmy na siebie wybałuszając oczy i podnosząc się z kanapy.
-Zapiekanka! – Krzyknęliśmy i rzuciliśmy się na jej ratunek do kuchni . Harry otworzył piekarnik a ja w tym czasie wzięłam rękawice. Wyjęłam ją. Wszędzie było pełno dymu. Kaszleliśmy przy otwieraniu okien żeby wszystko wywietrzyć.
-Kucharką to ty nie będziesz. – Zaśmiał się gdy już wszystko ogarnęliśmy. Nałożył nam po porcji na talerz.
-Jak się już z tobą ożenię to ty będziesz gotować. – Zażartowałam jedząc. Zaśmiał się.
-My będziemy jeść w restauracjach albo gosposia będzie nam gotować . – Rzucił we mnie kawałkiem szynki. Spojrzałam na niego próbując zachować powagę.
-Chyba sobie żartujesz. – Zawołałam i rzuciłam w niego makaronem wymazanym w kechupie. Co nie było najlepszym pomysłem. Znowu oberwałam i z naszego pysznego obiadku wyszła wojna na jedzenie.
-To twoja wina. – Wydukałam zeskrobując resztki makaronu z podłogi gdy już skończyliśmy się bawić i postanowiliśmy coś zjeść.
-Nie gadaj tyle, jak twoja mama to zobaczy to cię jutro nie puści na pewno . – Harry zmywał podłogę i psikał wszędzie perfumami żeby nie było czuć spalenizny. Gdy skończyliśmy rozwaliliśmy się u mnie w pokoju na łóżku. Westchnęłam głęboko.
-Szczerze? – Przekręciłam głowę w stronę Harrego, który leżał z zamkniętymi oczami. – Ciesze się że przeszedłeś dalej . Super wgl nie do opisania.
-Mhmm.. – Przeciągał. Leżał z zamkniętymi oczami, a prawą rękę położył na swojej klatce piersiowej. Oddychał spokojnie i głęboko.
-Nie śpij! – Walnęłam w niego poduszką żeby go ocucić.
-Nie zaczynaj. Chyba nie chcesz tym razem piór z poduszki zbierać ze swojego dywanu. – Oddał mi . Powinnam mu wygarnąć że dziewczyn się nie bije, ale sobie darowałam. No cóż przyzwyczaiłam się. Nie żeby mnie bił, ale traktował mnie jak przyjaciółkę, wiedział że może sobie na to pozwolić.
Leżeliśmy i gadaliśmy. Wbrew pozorom chłopcy to jeszcze więksi plotkarze niż dziewczyny. Cały czas komentował zachowanie ludzi w poczekalni jak siedzieliśmy w xFactorze, a potem Jurorów. Powinnam go zgłosić do jakiegoś konkursu plotkarskiego.
Reszta dnia minęła nam strasznie szybko. Nawet nie zorientowałam się że jest już 21. Harry właśnie wychodził do siebie do domu. Przed tym spytał się mojej mamy czy mogę z nim jutro pojechać. Jako że moja mama jest nim zauroczona i gdyby taty nie było to by wyszła za niego za mąż zgodziła się na wszystko co jej powiedział.
-Bądź jutro u mnie koło 8, ok. ? – Spytał całując mnie na pożegnanie w policzek. Pokiwałam głową. – Na razie . – Dopowiedział i poszedł. Pomachałam za nim i zamknęłam za nim drzwi.
Odwróciłam się gwałtownie i wpadłam na mame.
-Uważaj troche. – Powiedziała przytulając mnie. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem .
-Co cię wzięło że mnie tak przytulasz? – Spytałam delikatnie uświadamiając jej żeby mnie puściła.
-No bo… Już niedługo się wyprowadzisz… zamieszkasz z Harrym …
-Z kim? – Spytałam śmiejąc się.
-Z Harrym. No przestań, myślisz że nie wiem jak on na ciebie patrzy ?
-Mamo. Posłuchaj mnie bardzo uważnie. My jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. – Złożyłam ręce jakbym się modliła i zaczęłam nimi machać. Mama przewróciła oczami i założyła ręce na piersi kiwając głową. – No naprawdę.
-Daj spokój, mnie nie oszukasz. Spędziłam z wami tyle czasu że wiem jak kiedyś na ciebie patrzył 2 lata temu a jak patrzy teraz. Po za tym wy jesteście nie rozłączni, nie potraficie wytrzymać bez siebie godziny. – Powiedziała i wbiła mnie tymi słowami w podłogę. Rozszerzyłam oczy i patrzyłam jak oddala się do kuchni. Phi.. Ona chyba żartuje. To nie możliwe żebyśmy byli od siebie uzależnieni. Myślałam o tym i pobiegłam na górę do mojego pokoju.
-Zaraz zadzwonie do Harrego i powiem mu co moja mama wymyśliła. – Wyciągnęłam z kieszeni telefon i już wykręcałam numer.. –Nie stop .- Odłożyłam go na bok. Ona właśnie o tym mówiła. Naprawdę nie możemy bez siebie wytrzymać. UZALEŻNIENIE OD SIEBIE.
Myślałam o tym przez cały wieczór aż w końcu zasnęłam.